Bardzo miło jest mi przedstawić wam Krystiana Kucharczaka. Chłopak z charakterem – wiadomo nazwisko zobowiązuje – i pewnie gdyby nie choroba – mózgowe porażenie dziecięce to pewnie wspólnie ze mną przemierzałby lokalne bezdroża. Co więcej może wspólnie przygotowywalibyśmy się do Bałtyk Bieszczady Tour 1008. Niestety tak nie jest a Krystian tak czy inaczej jest honorowym członkiem Grodziskiej Grupy Rowerowej kucharczak.com. Liczę bardzo na to, że jako mniej lub bardziej aktywni rowerzyści wesprzecie honorowego członka Grodziskiej Grupy Rowerowej poprzez przekazanie 1% podatku. Jak co roku otrzymane środki wykorzystane zostaną na organizację turnusu rehabilitacyjnego.
Pobawmy się trochę w cyfry: to już 11 tydzień treningowy, od 17 dni nie palę oraz radzę sobie bez płynów wyskokowych. Pożegnałem też kawę razem z „fajkami” także to też 17 dni. W minionym tygodniu przetrenowaliśmy 3 godziny, ale skupialiśmy się na szybkości. To dla mnie bardzo przyjemne treningi. Niestety, kiedy tylko pożegnałem „fajki” zaczynam przybierać na wadze. Może nie dużo ale 83,4 kg to nie jest odpowiednia waga. Nogi po treningach szybkościowych są trochę ciężkie, ale cały czas to powtarzam, że chciałbym być już poza domem. Trenażer jest fajny, ale jako uzupełnienie treningów a nie, jako trening optymalny. Aby pozbyć się wagi od przyszłego tygodnia wrócę do biegania, chociaż bieganie to dużo powiedziane. Bardziej są to marszobiegi, dzięki którym mogę się dobrze dotlenić. W Grodzisku Wlkp. jeszcze śnieg zalega i -5 stopni to na pewno pogoda nie dla mnie. Myślę jednak, że to dobry czas na planowanie, planowanie nowego sezonu rowerowego.
Wyszła nowa „Szosa” ta styczniowa. Mnóstwo ciekawych artykułów głównie na temat kolarstwa torowego. Jestem pasjonatem dobrego pióra i takie akurat w tym numerze znalazłem. Artykuł – „Przejechałem długą trasę” to jeden z najlepszych artykułów, jaki przeczytałem na temat rowerowe w ostatnich czasach. Tak sprawnie opisane kwestie maratonów rowerowych to poezja dla mojego umysły.
Nie palę już 10 dni i odbieram to w kategoriach wielkiego sukcesu. Nie piję też kawy, którą zamieniłem na herbatę z dzikiej róży z dodatkiem cytryny i mięty. Generalnie forma rośnie z dnia na dzień z tygodnia na tydzień i tak powinno być. Jestem po treningach wytrzymałościowych oraz szybkościowych, z czego się bardzo cieszę. Treningi szybkościowe nie wychodzą mi jeszcze tak jak, powinny ale muszę sobie z tym radzić. Niestety dwa razy zsunął mi rower z trenażera. Staram się do każdego z nich podchodzić z chłodną głową i nie podniecać się za bardzo, aby czegoś nie zepsuć.
Mam umowę z Remkiem, że o szczegółach treningów nie będę pisał (dość szczegółowo). Taką mamy umowę a u mnie słowo jest droższe od pieniędzy. Każdy trener ma swój warsztat, który szlifuje i udoskonala poprzez treningi, spotkania, czytając literaturę. To jest dobry układ i nie ma nic za darmo. Chcesz się czegoś dowiedzieć, skonsultować, doradzić – zapłać. Jak to kiedyś moja babcia mówiła „za dziękuję się chleba nie kupuje”. Na zdjęciu przedstawiam jeden z moich sobotnich treningów. Staram się utrzymywać równy rytm pedałowania niestety jednak puls trochę szaleje. Ale z tym sobie poradzimy zresztą inaczej te wszystkie wykresy wyglądają, kiedy treningi robię zaraz z rana, gdy jestem jeszcze wypoczęty a inaczej wieczorem po całym dniu pracy. Z czasem objętość treningów będziemy zwiększać, a ja tak naprawdę nie mogę się doczekać, kiedy wyjdę na dwór pośmigać po lokalnych bezdrożach.
No i stało się to, co stać się musiało … po ujemnych temperaturach w okolicach -15 posypało śniegiem przynajmniej w Grodzisku Wlkp. Nie mam, co za bardzo się przejmować pod względem treningów (ścieżka do Grąblewa zasypana – patrz zdjęcie). Mój trenażer grzeje się do czerwoności i to do tego stopnia, że ostatnio „kapcia” złapałem. Od pamiętnego wyjazdy do Bożkowa w 2014r. i krótkiego epizodu w Rakoniewicach gumy nie złapałem od niepamiętnych czasów a tutaj patrz jest… Nie na darmo poszły szkolenia w sklepie u Żaby i z problemem poradziłem sobie dość szybko. Gorzej jakby zerwał się łańcuch to znając życie „posikałbym się ze strachu”.
Z początkiem roku otrzymałem do Remka nowy zestawy ćwiczeń. Do treningów wytrzymałościowych, rozluźniających doszły szybkościowe. Teraz różnorodność jest tak duża, że 45 minutowe treningi mijają jakby to była chwila moment. Nie ukrywam, że z samym treningiem miałem problem i pierwszy raz w tym roku przesunąłem go o jeden dzień. Wczoraj, gdy wracałem z pracy szynobus uderzył w jelenia z takim impetem, że zastanawiałem się czy nie zawitamy na księżyc. Trasę zakończyliśmy w Stęszewie i do domu wróciłem z dużym opóźnieniem. Tak czy inaczej treningi idą pełną parą a plany na ten rok są ambitne, więc muszę ciężko pracować. W treningach lubię najbardziej moment, kiedy to po kilkunastominutowej rozgrzewce wchodzę w tempo wytrzymałościowe. Uwielbiam akurat w tym momencie bawić się moim pulsem. Potrafię go okiełznać i nie pozwolę mu wyjść poza ramy, jakie są ustalone. Po prostu trzymam go na smyczy. Potem mam już inne cele.
Nowy rok to nowe postanowienia. Jak nigdy w tym roku mam ich kilka a część z nich realizowana jest na bieżąco. Do topowej listy pięciu należą
Rok 2015 zakończył się i wypadałby zrobić krótkie podsumowanie moich przygotowań do Bałtyk Bieszczady Tour 1008. Jak już wiecie z wcześniejszych wpisów start planowany jest na 2018 rok. Dlaczego nie rok 2016? Powodów było wiele, ale jednym z nich jest brak przygotowania motorycznego jak i mentalnego do tego typu imprezy! Trzeba było sobie o tym powiedzieć od razu, aby nie czuć się potem rozczarowany.
Rok 2015 to nawiązanie współpracy z Remkiem Siudzińskim – ultrakolarzem o niesamowitym doświadczeniu, jeśli chodzi o ultramaratony rowerowe. Pracę rozpoczęliśmy 31.10.2015r. a na rower wsiadłem 10 listopada 2015r. Do tego czasu przeszedłem badania wydolnościowe, kardiologiczne i ogólną morfologię. Do 31 grudnia 2015r. spędziłem na rowerze około 30 godzin przejeżdżając 600 km (aczkolwiek ilość kilometrów jest najmniej istotnym parametrem). Zrobiliśmy kilka ciekawych treningów począwszy od testu wyścigowego przez normalną jazdę a skończywszy na zajęciach rozluźniających zarówno na rowerze jak i poza nim. Ustaliliśmy z Remkiem listę startów na 2016r. a to dość istotna sprawa. Dobrze określone cele zwiększają motywację. Przez te wszystkie dni treningowe nie miałem ani jednego dnia zwątpienia, zawahania. Cały czas jestem tak samo naładowany pozytywną energią do tego projektu jak dwa miesiące temu, pięć miesięcy temu … jak trzy lata temu, kiedy pierwszy raz przeczytałem o BBT 1008.
Rok 2015 to jazda na rowerze marki UNIBIKE i na dzień dzisiejszy jestem przekonany, że tak pozostanie na rok 2016r. W grę wejdzie może mały lifting, ale nad tym zastanowię się jeszcze w trakcie pierwszego kwartału przed pierwszym startem. Również w poprzednim roku zakupiłem sobie nawigację, licznik oraz wszystkie mierniki razem wzięte w jednym urządzeniu – czyli Garmin Edge, 810 Bundle, które skonfigurowane z TrainingPeaks daje ciekawe urządzenie treningowe.
Rok 2015 to przede wszystkim sponsorzy, od których powinienem zacząć. Mornel to specjaliści z branży informatycznej oferujący kompleksowe usługi w zakresie tworzenia rozwiązań internetowych (www.mornel.com). To właśnie dzięki nim istnieje zarówno ten blog jak i portal bankowo rowerowy www.kucharczak.com. Na realizację wszystkich projektów potrzeba bardzo dużo siły. Przepis na batoniki zbożowe pełne nasion i bakalii oraz wiele innych produktów ekologicznych można pozyskać w delikatesach Ekolandia24.pl i w sklepie stacjonarnym w Poznaniu ul. Brzask 15/110. Zarówno o Grupie Rowerowej Kucharczak.com jak i o przedsięwzięciu ultramaratonowym można poczytać w gazecie Grodziska Powiatowa, która stała się patronem medialnym całego projektu.
Najnowsze komentarze