Miesiąc luty mam za sobą a więc czas na podsumowanie i kolejne statystyki. Niestety pod kontem zdrowia nie był to udany miesiąc, gdyż prawie półtora tygodnia odpadło mi z treningu w związku z moją chorobą. Wolałem jednak odpuścić niż rozchorować się na dobre i stracić dwa, trzy tygodnie. Tym bardziej, że na chwilę obecną nie ma, co się spinać gdyż wszystko idzie zgodnie z planem. Niestety cały czas największym problemem jest waga. Od początku roku przybrałem około 4 kg a to wszystko w związku z niepaleniem. W tym akurat przypadku mogę być z siebie dumny, bo mija już 62 dni, od kiedy pożegnałem się z tym nałogiem. Kawa i alkohol to też już jest przeszłość, o której już dawno zapomniałem, więc warto bić sobie tylko brawo.
W lutym pokonałem 266 kilometry głównie ćwicząc szybkość. Spaliłem 9042 kalorii. Łącznie przetrenowałem, 13: 43: 58 co rozbić można na 17 cykli treningowych. Średni rytm pedałowania to 90 obrotów korbą. Niestety z tych złych statystyk to przez miesiąc dorzuciłem na wadze kolejne 2 kg. Od stycznia dodatkowo biegam, ale akurat na tą dyscyplinę sportu nie spinam się aż tak bardzo. W lutym 4 cykle treningowe stanowiły biegi uliczne na dystansie 10.16 km łącznie z czasem 1: 25:48. Biegając spaliłem 796 kalorii.
Żongluje treningami na prawo i lewo, ale w granicach rozsądku. Cały czas mam wrażenie, że ze wszystkim mam już opóźnienia od treningów zacząwszy a na pisaniu książki skończywszy. Muszę się bardziej w tych tematach ogarniać, bo Rowerowa Wyprawa Roku poszła trochę w zapomnienie!
Czasami mam wrażenie, że magazyn turystyki rowerowej ROWERTOUR pisze artykuły skierowane dla mnie. Tak jakby wiedzieli, że przygotowuje się do BBT 1008 i chce ukończyć ten jakże trudny wyścig. Oczywiście to jest moje marzenie i cały czas będzie a im więcej czytam materiałów na ten temat tym bardziej jest tym podekscytowany. I chociaż na dworze jeszcze zalega śnieg, przynajmniej u mnie w Grodzisku Wlkp., i jak dobrze wiecie, bo pisałem o tym wcześniej, że zimna nie lubię to treningi w domu cały czas sprawiają mi ogromną satysfakcję. I gdy dodatkowo czytam marcowe wydanie magazynu Rowertour a dokładniej bardzo obszerny wywiad z Panem Robertem Janikiem, kolarzem długodystansowym, twórcą i organizatorem Bałtyk Bieszczady Tour to czuje się jeszcze bardziej zmotywowany i podekscytowany. Najbardziej utkwiło mi zadane pytanie:
Czy przebieg trasy jest ściśle wyznaczony? – i tutaj część odpowiedzi, która uświadamia mnie, że motywacja płynie również ze strony organizatorów
… Punkty mają też znaczenie psychologiczne: większość uczestników BBT nie jedzie ze Świnoujścia do Ustrzyk, lecz od punktu do punktu. I w ten sposób docierają do Ustrzyk. Wielokrotnie zdarzało się, że zawodnik zgłaszał telefonicznie rezygnację, a sędzia prosił, aby zameldował to jeszcze na najbliższym punkcie. Trzech na czterech kolarzy wziętych takim podstępem dociera do mety.
Po prostu miazga!!!!
„Ja to kurde mam szczęście – tak powtarzam sobie każdego dnia, kiedy idę na stację Gąblewo, aby wtrynić się do pociągu”. Z tymi rowerami to mi się kurde naprawdę udało, to znaczy pasja w cholerę. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem, bo wyprawy roku cały czas są organizowane, do tego ta historia jak zostaję ULTRAKOLARZEM no i dwa rozdziały książki są już napisane a z soboty na niedzielę oddaje jeszcze wstęp. Z tą książką to też spontanicznie i generalnie myślałem, że wymięknę, ale poszedłem do końca i się udało i nie, że zrobiłem to sam. Tutaj wielkie dzięki dla Pani Katarzyny Wróbel z Tarnowa, która prowadzi Usługi Edytorskie. Fajnie to wszystko wyszło, tworzę już kolejne dwa rozdziały i na razie do czerwca daję sobie spokój, bo za dużo mam na głowie.
Zostaje jeszcze kwestia pracy hm… no nie żeby mi w obecnej pracy się nie podobało. Jest super!!! Zresztą bankowość to też moja pasja, uwielbiam to, uwielbiam te tematy tylko, że ja chcę rowery no i chyba mam szczęście. Lubię poprzeglądać, co dzieję się na rynku zarówno finansowym jak i na rynku pracy no i tutaj wyskakuje mi niespodzianka. Zarząd Dróg Miejskich w Poznaniu poszukuje specjalisty do spraw rowerowych!!! W pierwszym zdaniu czytam, że osoba na tym stanowisku odpowiedzialna będzie za udział w przygotowaniu koncepcji oraz w realizacji zadań związanych z infrastrukturą rowerową. Ja pierdykam i mówię sobie „Maciej to stanowisko jest dla Ciebie, uszyte pod Ciebie na miarę”. Trzy lata na to czekam i jestem ciekawy czy siła przyciągania po raz kolejny zadziała.
Teraz wracamy do treningów. Cały czas jestem w cyklu trzech dni treningowych + rozjazd w niedzielę. W ostatnim tygodniu oraz w tym bieżącym zamieniam dni treningowe z wtorku, czwartku, soboty i niedzieli na środę, piątek, niedziele i poniedziałek rozjazd. Teraz mam trochę większe obciążenia w pracy i remont biura, więc sobotę chce mieć wolną i skupić się na robocie a sympatyczny trening w niedzielę będzie wskazany. Zresztą zawsze te weekendowe treningi są z największym obciążeniem i tutaj staram się być wypoczęty.
Ten tydzień to wielki powrót do treningów po tygodniowej chorobie. W poniedziałek wyjątkowo mi się nie chciało, ale to z uwagi na fakt, że jeszcze trochę choroba mnie trzymała i puścić nie chciała. Trening wyjątkowo zrobiłem środa, piątek i niedziele. Czuć było, że na rowerze nie siedziałem 1, 5 tygodnia, bo nogi były sztywne jak kołki. Bóle mięśniowe w trakcie pierwszego treningu dawały mi się we znaki a nie było łatwo, bo cały czas idę z rytmem treningowym i obciążenia są coraz to większe. Trenujemy szybkość zwiększając wytrzymałość na koniec treningów. Bardzo mocno gonimy czas, bo do pierwszego wyścigu zostało 7 tygodni i 5 dni. Najbardziej to martwi mnie waga! Walczę ile mogę, ale brak palenia (52 dni) spowodował, że „trochę urosłem”. To nie tak miało być, nie tędy droga.
Rozwiązuje się też kwestia roweru. Bo tak jak w tym roku na wszystkie trasy pojadę moim UNIBIKE FLASH tak w przyszłym roku trzeba będzie się przesiać na jakiś rower szosowy. I tak jak po głowie chodziła mi Merida a potem Jan Jansen to jak grom z jasnego nieba spadła na mnie wiadomość, że mój UNIBIKE wprowadza na rynek rowery szosowe. Widzę, że jeszcze nie ma informacji na oficjalnej stronie, ale wiemy, że będą to Neon, Argon i Athlon. Bardzo, ciekawy design daje dużo do myślenia. Cena najdroższe modelu to kwota 3,9 tys. zł więc na kolana nie powala. Na pewno przy wyborze wezmę te modele pod uwagę.
Na tapecie jest już wyprawa roku 2016r. Tym razem „lecimy” szlakiem rowerowym wzdłuż Odry i Nysy płynna granica – 670 km. Termin wyjazdu to 25.05.2016r. do 30.05.2016r. Pierwszy raz wyjazd będzie wyjazdem turystycznym i dodatkowo charytatywnym. Więcej informacji jak zawsze na www.kucharczak.com
Niestety stało się najgorsze. Pierwszy raz od prawie 3, 5 miesiąca opuściłem cały tygodniowy cykl treningowy. Nie da się ukryć, że to duża strata a tym bardziej, że do startu w Pomiechówku zostało 8tygodni i 6 dni! Z treningów wykluczyła mnie choroba. Ni to wirus ni to grypa, ale jak zawsze wszystko powiązało się z moimi zatokami i klops. Jak o samą pracę się nie martwię, bo nad wszystkim czuwam i mam kontrolę to brak treningów trochę mnie martwi. Będę miał do nadrobienia ten stracony tydzień, więc znając życie będę musiał z treningami trochę się cofnąć, aby znowu wejść w odpowiedni rytm, ale zobaczymy prorokiem nie jestem a o wszystkim zdecyduje Remek.
Mocno pracuje nad 4. Wyprawą Roku, która odbędzie się 25-30 maja 2016r. i przemierzać będziemy zachodnią część Polski a dokładnie przemierzmy szlak wzdłuż Odry i Nysy ze Świnoujścia do Liberca. To około 670 km, które w całości można pokonać ścieżką rowerową oczywiście po niemieckiej stronie granicy. Tak czy inaczej podobnie jak w zeszłym roku czeka nas wycieczka pociągiem do Świnoujścia i dalej już rowerami w stronę Czech. To może być fantastyczny wyjazd, na który wszystkich zapraszam. Wystarczy rower, namiot trochę grosza i chęci a my damy wam super towarzystwo i ekstra zabawę.
W pracy zawodowej same sukcesy tym bardziej, że wczoraj dowiedziałem się, że klient, dla którego przygotowuje projekt inwestycyjny jest cholernie zadowolony z powierzonych mi zadań. Co więcej od czerwca mamy ruszyć z kolejnym projektem, który podobnie jak ten pierwszy trochę potrwa, ale to już nie ma znaczenia. Gdyby to wszystko w ultrakolarstwie było takie proste jak w mojej pracy to dzisiaj byłbym najlepszym ultakolarzem. Mój psycholog z usług, którego korzystam zrobił mi test pomiaru osobowości cokolwiek to znaczy?!Podobno ludzie o moim typie charakteru są praktycznymi i zorganizowanymi tradycjonalistami. Często wysportowani. Nie interesują ich teorie czy kwestie abstrakcyjne, dopóki nie zobaczą ich praktycznego zastosowania. Posiadają sprecyzowaną wizję jak wszystko powinno wyglądać. Lojalni i pracowici. Lubią dowodzić. Wyjątkowo zdolni w organizacji i prowadzaniu działań. Dobrzy obywatele ceniący bezpieczeństwo i spokojne życie.
Najnowsze komentarze