Myślę, że w ciągu dwóch dni napiszę podsumowanie i statystyki miesiąca marca, jeśli chodzi o ultrakolarstwo. Poniżej jednak dość nietypowa i zupełnie inna akcja rowerowa, o której możecie przeczytać na stronie www.kucharczak.com Na bieżąco do dnia wyjazdu będę na powyższej stronie będę zamieszczał wszystkie newsy związane z tym arcyciekawym wyjazdem.
Grodziska Grupa Rowerowa kucharczak.com organizuje 4. Rajd Rowerowy. Będzie to Wyprawa Roku 2016 „Szlakiem rowerowym wzdłuż Odry i Nysy – płynna granica”. Wyjazd ten jest o tyle ważny, że organizowany w szczytnym celu, jako projekt charytatywny. Główne cele wyprawy to zebranie środków na rehabilitację Krystiana i udzielenie wsparcia Drużynie Szpiku. Krystian to chłopak z charakterem i pewnie gdyby nie choroba – mózgowe porażenie dziecięce to pewnie wspólnie z nami przemierzałby lokalne bezdroża. Co więcej prawdopodobnie wspólnie przygotowywalibyśmy się do „Bałtyk – Bieszczady Tour 1008”. Niestety, choroba Krystiana na to nie pozwala, ale Krystian i tak został honorowym członkiem naszej grupy. Dzięki temu wyjazdowi chcielibyśmy również wesprzeć jeszcze jedną organizację – Drużynę Szpiku, czyli grupę ludzi, która ma na celu propagowanie idei dawstwa szpiku. Cieszymy się bardzo, że dołączyliśmy do grona biegaczy, kolarzy, artystów i zwykłych ludzi, którzy choć mają różne pasje, to jednak łączy ich jeden wspólny cel – chęć niesienia pomocy i ratowania ludzkiego życia.
Może i Wy chcielibyście wesprzeć Krystiana lub Drużynę Szpiku? Nic prostszego!
1. Przekazując 1 procent podatku.
– Stowarzyszenie Centrum Wspomagania i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych „Bratek”, KRS 0000066678, w rubryce informacje uzupełniające – 1% dla Krystiana Kucharczak,
– Fundacja Anny Wierskiej „Dar Szpiku”, KRS: 0000298748.
2. Wpłacając dowolną kwotę na rachunek fundacji Stowarzyszenie Centrum Wspomagania i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
„Bratek” nr 11 11602202 0000 0000 3304 2686 z dopiskiem Krystian Kucharczak z przeznaczeniem na sfinansowanie turnusu rehabilitacyjnego dla Krystiana,
3. Rejestrując się, jako dawca szpiku w bazie danych „Drużyny Szpiku”. W ten sposób możecie uratować komuś życie.
Jeśli chcielibyście zostać sponsorem wyjazdu lub wziąć udział w wyprawie rowerowej swojego życia, zapraszam na stronę www.kucharczak.com Tam oraz pod numerem telefonu +48 536 860 276 uzyskacie wszelkie niezbędne informacje.
Kolejny tydzień przygotowań mam już za sobą. Dość specyficznych przygotować, bo odbywających się w okresie świątecznym. Do pierwszego w tym sezonie startu pozostało niespełna dwa tygodnie także kluczowe treningi do osiągnięcia pierwszego, pośredniego celu przed BBT 1008 właśnie trwają. W całym tygodniu treningowym dopisała mi pogoda. Było dużo lepiej niż tydzień wcześniej. Przede wszystkim cieplej. Niestety wiatr wiał z podobną siłą i podobnie jak siedem dni temu dał mi w kość. Nogi też dostały rykoszetem i praktycznie niedzielę przeznaczyłem na regenerację. Trasę, którą obrałem na sobotni trening postanowiłem przejechać w jak najbliższej odległości domu. Miałem na to swój pomysł, który w już w trakcie jazdy trochę zmodyfikowałem.
Przejechałem 5 rund po 10 km z Grodziska Wlkp. do Ptaszkowa i przez Snowidowo powrót do Grodziska.
Traktowałem to, jako rozgrzewkę i po przejechaniu 50 km ruszyłem w moim ulubionym kierunku, czyli Kąkolewo Boruja Kościelna i powrót do Grodziska Wlkp. tym samym szlakiem, a że było to w niedziele, godzina siódma rano to praktycznie ruch samochodowy nie istniał, więc spokojnie mogłem przemierzać lokalne bezdroża. W przeciwieństwie do zeszłego tygodnia dobrze dobrałem ubiór i jechało mi się dość sympatycznie z lekko marznącymi nogami w godzinach rannych (temperatura około 2 stopni). Cieńsza czapka i jeden podkoszulek mniej dawał nieodparte wrażenie, że jest zimno, gdy tylko ruszyłem na szlak. Oczywiście jak się trochę zgrzałem wszystko wróciło do normy, ale tak to już jest na rowerze. Jedyny błąd to o jeden bidon mniej napojów energetycznych zabranych na trening i już w końcowej części musiałem ewidentnie dozować sobie ilość pochłanianych płynów.
Przyszły tydzień to czas regeneracji, co nie znaczy, że częstotliwość treningów się zmieni. Zostaną one na tym samym poziomie tylko obciążenia będą znacznie mniejsze. Bardzo się z tego cieszę, bo ten tydzień będę miał zwariowany pod względem spotkań służbowych. W zeszłym tygodniu było podobnie, co skutkowało tym, że po raz pierwszy nie wykonałem pracy zaplanowanej przez Remka. I chodź był to tylko rozjazd czułem się z tym źle, bo ja zawsze w 100% wykonuje założone cele. Ten tydzień rozluźniający to też regeneracja przed czekającym mnie w sobotę testem.
I jak już wcześniej pisałem ostatni test po mistrzowsku spierdoliłem, więc chciałbym, aby ten wyszedł mi super.
Ten tydzień pod każdym względem był dla mnie bardzo ciężki. Jestem w trakcie organizacji trzech projektów w tym dwóch rowerowych także znalezienie wolnej chwili graniczy z cudem. Cały tydzień bardzo ciężko pracuje, bo do brevetu w Pomiechówku zostało 3 tygodnie i 5 dni zgodnie z zegarem zainstalowanym na stronie. Treningi stają się coraz cięższe szczególnie w weekend. Do ultra kolarstwa podchodzę bardzo poważanie aczkolwiek dzisiejszy 81km odcinek, który pokonałem w 3 godziny i 45 minut dał mi wiele do myślenia i muszę teraz mocno się skupić i obrać strategię na zbliżające się trzy tygodnie. Dzisiejsza pogoda była z tych, za którymi niestety nie przepadam. Mocno wiejący wiatr oraz padający deszcz bardzo mocno utrudniał mi jazdę a był to pierwszy wyjazd na zewnątrz od około 6 miesięcy… no właśnie 6 miesięcy kręcenia w domu na patelni 🙂 i nagle ni stąd, ni zowąd decyduje się na dłużą trasę w takiej pogodzie. Powody były dwa: po pierwsze musiałem zmierzyć się ze swoimi słabościami a po drugie musiałem sprawdzić jak będę się czuł w nowym stroju. To, że po 30 minutach chciałem założyć „ciepłe kapcie” i wrócić do domu wcale mnie nie zdziwiło. Powtarzałem sobie w myślach „Maciej, jeśli teraz nie pokonasz tych demonów to, kiedy? To właśnie dzisiaj jest ten moment”. Jak mantrę powtarzałem to zdanie na głos przez pierwszą część mojego ulubionego odcinka z Grodziska Wlkp. przez Kąkolewo do Borui. To jeden z ciekawszych i prostszych odcinków, bo biegnący przez las z lekkim nachyleniem. Po tych dwudziestu przejechanych kilometrach pod mocno wiejący wiatr byłem już na tyle rozgrzany, że dalej było już super. Wioska, Rakoniewice, Wielichowo, Kamieniec, Granowo i 60 kilometrów było już za mną ze średnią prędkością jakieś 25 kilometrów na godzinę. Pogoda była w kratkę raz padało a raz wydawało się, że zaraz wyjdzie słońce. Niestety za Granowem zderzyłem się ze ścianą wiatru, ale to nie był czas, aby kierować się stronę domu także odbiłem jeszcze w stronę Woźnik, aby dokończyć trening. Praktycznie od Ptaszkowa kierowałem się już w stronę domu z kadencją 80-90 obrotów korbą na minutę. Gorący prysznic i talerz gorącego rosołu pozwoliło mi zapomnieć o zimnie panującym na trasie.
Podsumowując i tak byłem, „nieogar” bo źle policzyłem trening i zakończyłem go 15 minut wcześniej. Teraz zastanawiam się czy faktycznie źle policzyłem czy specjalnie tak chciałem. Ten wyjazd dał mi dużo do myślenia i jeśli w Pomiechówku zaskoczy mnie taka pogoda to będę miał poważne kłopoty z tą „dwusetką”. Na chwilę obecną nawet nie chcę o tym myśleć, że mogę jej nie ukończyć….
Zeszły tydzień nie był dla mnie udany pod każdym względem. Trochę jeszcze odczuwałem zaziębienie, co oczywiście przekłada się na moją formę zarówno w pracy jak i na treningach. I tak jak poniedziałek i wtorek dałem radę to później moja forma trochę spadała. Do czwartkowego testu podchodziłem z dużym animuszem, bo chciałem podprawić wynik sprzed kilku tygodniu. Wtedy naprawdę czułem się dobrze, pamiętam to jak dziś, natomiast zeszłotygodniowy test niestety nie wypadł po mojej myśli. Rozpocząłem bardzo dobrze i założyłem sobie, że utrzymam tempo około 33 – 35 km/h tam, aby poprawić wynik o około 10% w stosunku do ostatniego sprawdzianu. To tempo utrzymałem niestety przez kilka minut a co potem się stało to nie wiem do teraz. Powietrze ze mnie zeszło jak z pękniętej dętki natomiast tak jak dętkę można wymienić na nową tak ze mną był już problem. W bardzo przeciętnym tempie dokulałem się do końca trasy i dałem sobie czas na przemyślenia. Nie załamałem się i już kolejny dzień treningowy w niedzielę wypadł znacznie lepiej. Mam wrażenie, że chyba Remek się na mnie za ten test trochę wkurzył, bo wiadomość od niego jak nigdy była bardzo krótka i z jednoznacznym przekazem
„w teście najważniejsze jest rozłożenie sił na równomierna jazdę przez 30min”.
W tym przypadku akurat nie mam nic na swoją obronę!
Do tego tygodnia podchodziłem już z nastawieniem zwycięstwa z dwóch prostych powodów. Po pierwsze zbliża się mój pierwszy start w brevecie w Pomiechówku a po drugie jak zawsze czuje ekscytację przed czymś nowym a tutaj mam na myśli treningi w trzeciej strefie tętna. Zobaczymy jak to wszystko wypadnie w trakcie jazdy, ale ja jestem generalnie optymistą.
W kioskach jest już dostępna nowa „Szosa”, czyli magazyn pasjonatów kolarstwa. I tak jak w zeszłym numerze było dużo o kolarstwie torowym tak teraz bardzo ciekawe artykuły na temat klasyków. „Spartakus”, „Myśliwy”, „Łowca klasyków” to może być tylko Fabian Cancellara. Ciekawy materiał na ten temat można obejrzeć we wcześniejszych moim wpisie „Brak treningów to tak jakbym nie żył!!!”
Najnowsze komentarze