To najwyższy czas, aby ruszyć z własnym projektem … tak na samym początku. Z wielką przyjemnością robię to z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego, że w tym roku zostałam solistką … przynajmniej na razie a po drugie wielkimi krokami zbliża się mój najważniejszy cel, czyli Bałtyk Bieszczady Tour 1008r., który odbędzie się w sierpniu tego roku. Aby jednak zacząć należy coś zakończyć, czyli ten sam wyścig w roku 2020r.
Nie chce się tutaj za bardzo biczować, ale jak to powiedział Nikołaj Gogol
„Wiele rzeczy wydaje się niezrozumiałych tylko, dlatego, że nie jesteśmy objąć ich naszym umysłem. Niecierpliwość zmusza nas do działania zanim do głosu dojedzie rozum”
To motto idealnie podsumowuje mój rok 2020r. Kilka przejechanych startów praktycznie bez rewelacji i kilka wyjazdów turystycznych wokół komina nie zrobiło odpowiedniej bazy a nieukończony Pierścień Tysiąca Jezior na dystansie 610 km w limicie 40 godzin (mój czas to 44 godziny) odpowiedział dobitnie na pytanie, że nie powinnam brać w nim udziału. Starzy wyjadacze ultra kolarstwa słusznie uważają, że to właśnie Pierścień Tysiąca Jezior jest wyznacznikiem startu w Bałtyk Bieszczady Tour. Ukończenie go swobodnie w limicie daje bazę do ukończenia dłuższego dystansu. To właśnie niecierpliwość zmusiła mnie do działania zanim do głosu doszedł rozum.
Ale tak jak pisałam wcześniej biczować się nie będę … dlaczego? Bo udział w Pierścieniu Tysiąca Jezior na dystansie 610 km w następnym roku wyszedł już perfekcyjnie. Czas 32 godziny, czyli poprawa o 12 godzin i cała jazda bez przysłowiowej drzemki napawał optymizmem. Trzeba jeszcze to powtórzyć, aby wykluczyć tak lubiane w statystycy odchylnie standardowe i czas ten ma stać się obowiązkiem a nie jednorazowym występkiem.
No i czas na morał tej całej epopei i zamknięcie w głowie tego rozdziału. W tym wyścigu nie powinnam wystartować, bo nie byłam optymalnie przygotowana. Plusem jest jednak to, że wiem teraz, czego mogę się spodziewać. Jakie czekają mnie przeszkody i na co muszę uważać. Ta historia będzie trwała 8 miesięcy, czyli do kolejnego startu, więc zapraszam do lektury. Będzie ciekawie, będzie po prostu normalnie i może będzie to inspiracja dla innych kolarek, które w przyszłości chciałby zostać ultrakolarkami.
No i na koniec w jednym zdaniu, dlaczego solistka… Misiek wysiadł z pociągu rowerowego zwanego ultrakolarstwem czy wysiadł z pociągu „rowerowego” całkiem tego nie wiem, bo jego głowa jest nieprzewidywalna … Czy będę miała wsparcie? Oczywiście, że tak! Na każdym wyścigu, na każdej trasie, na każdym odcinku… i na tyle zakończymy ten wątek.
Najnowsze komentarze