Czym byłoby życie bez pasji? Dzień świstaka. Każdy dzień wyglądałby tak samo a zegar cały czas tyka… Faktycznie te rowery nas mocno wkręciły i chodź przyszyły chwile zwątpienia nadal w tym trwamy bo nie da się ukryć, że to po części ludzie nas nakręcają. Coraz więcej ludzi zapalonych w tej pasji rowerowej jest obok nas. SUPER!
Gdańsk to wyprawa rowerowa która przyszła spontanicznie w pociągu gdy wracaliśmy ze Świnoujścia i poszło szybko. Wszystko poszło zgodnie z planem i chyba pierwszy raz tego planu się trzymaliśmy.
Aby ominąć Poznań wyjazd zaplanowaliśmy z Gniezna. Z Grodziska Wlkp. wyruszyliśmy o 20:00 i w Gnieźnie zameldowaliśmy się o 21:30. Szybkie ubieranie i praktycznie trzydzieści minut później siedzieliśmy już na naszych koniach. Doświadczenie wyciągnięte sprzed dwóch tygodni zaowocowały. Ubrałem się cieplej bo miało być zimno. No właśnie miałoby zimno ale temperatury – 3 stopnie to się nie spodziewałem. Jestem ciepłolubny! Kto u Nas był zimną to wie, że jak napalimy w piecu to grzejniki trzeszczą jak napęd Sora w rowerze mojego kolegi
W nocy jeździ się super. Ruch praktycznie zerowy. Więc przez Mieleszyn, Damasławek, do Nakła nad Notecią gdzie już mieliśmy przyjemność być przy okazji udziału w Bałtyk Bieszczady Tour. Tam organizowany był jeden z punktów kontrolnych na trasie tego ultra maratonu. Wiatr wieje w plecy więc jedzie się przyjemnie. Bydgoszcz omijam z prawej strony i kierujemy się na Koronowo, Tuchole.
Jest paskudnie zimno. Nogi mam tak zmarznięte, do tego stopnia, że mam wrażenie jakby między palcami miał lód. Praktycznie paluchów nie czuje wcale i nawet założona trzecia para skarpet nie załatwia sprawy. Nogi spocone więc jeszcze zimniej. Próbujemy rozkładać sens tych jazd na czynniki pierwsze i dochodzę do pewnych wniosków.
Trzeba być nienormalnym aby pakować się na rower i wyznaczać sobie trasy rowerowe jeżdżąc w nocy. Przecież 99,9% normalnych ludzi wtedy śpi i nawet do głowy by im nie przyszło aby wsiąść na rower i jechać te prawie 300 km! Ale właśnie o to chodzi aby w tym niby normalnym świecie starać się być inny. Robić rzeczy szalone. Robić to co się kocha!!! Tak trzeba żyć!!!
Park Narodowy Bory Tucholskie mijamy po naszej lewej stronie ale tereny są tutaj przepiękne. Myślę, że warto tutaj wrócić tylko po to aby objechać to rowerem. Przed Pruszczem Gdańskim zaliczamy jeszcze trochę przewyższeń i punkt 12 meldujemy się pod Żurawiem. SUPER!
Tutaj też kontemplujemy i podejmujemy decyzję, że na Hel nie pojedziemy. Warto przy tych wyjazdach objechać okolicę a Trójmiasto to faktycznie miejsce, gdzie jest co zobaczyć. Tym bardziej, że sieć dróg rowerowych i szlaków rozwinięta jest turbo dobrze. Jedziemy pod Muzeum II Wojny Światowej www.muzeum1939.pl a następnie kierujemy się Europejskiego Centrum Solidarności www.ecs.gda.pl
Po drodze na molo w Sopocie odwiedzamy jeszcze Park Oliwski www.parkoliwski.gdansk.pl a następnie Katedrę Oliwską, gdzie można zobaczyć przepiękne organy www.archikatedraoliwa.pl no i na koniec upragniona meta czyli sopockie molo.
Wyjazd przechodzi do historii a poniżej krótkie podsumowanie
Dystans: 260 km
Czas: 15:07
Średnia prędkość: 17,20 km/h
Kalorie: 5.955 C
Wzrost wysokości: 1019 m
Najnowsze komentarze