Zlot ekipy Randonneurs w grajdole…
Myślę sobie, że grodziski brevet na stałe wpiszę się do kalendarza imprze długodystansowych u mnie na landach. Nauczony doświadczeniem powiedziałem sobie, że wszystko co związane z organizacją załatwię dużo wcześniej, aby na dwa tygodnie przed startem czekać na kolarzy. Marzenia! Wszystko załatwiam na ostatnią chwilę i jestem już do tego stopnia zmęczony organizacją, że mówię sobie, że to będzie ostatnia impreza. Kolejne osoby odmawiają uczestnictwa w tej imprezie, że zastanawiam się czy w ogóle się ona odbędzie. Dziadostwa robić nie chce bo na szali leży kucharczak.com a to dużo dla mnie znaczy. Z drugiej strony poddać się i odpuścić to też nie jest po mojemu. Chce aby ta impreza była kameralna, ultrakolarski festyn dla zakochanych w długich dystansach. Trasę objeżdżamy z Beatą jakieś dwa tygodnie wcześniej. W trakcie wychodzą remonty, pomyłki tak naprawdę wszystko jest przeciwko nam. Walczymy.
Na dwa tygodnie przed startem odmawia „wolsztyńska brygada” … Nie mam ani żalu, ani pretensji bo każdy ma swoje plany. Z drugiej strony niech to będzie dla mnie kara bo na wolsztyński maraton nie pojechałem. A powinienem – dla zasady i utrzymania dobrych kontaktów.
Robimy swoje a jest co robić bo w tym roku mamy dwa dystanse 200 km i 300 km. Aby silniejsza ekipa do nas przyjechała trzeba zwiększać odległości. Imprez kolarskich jest tak dużo, że tylko dobrą organizacją jesteśmy w stanie konkurować z najlepszymi. Chce też powiedzieć, że nie robimy tego w celach zarobkowych a nie mamy też sponsorów więc jeśli w budżecie brakuje środków dokładamy ze swoich tak jak chociażby przy organizacji punktu kontrolnego Pięknego Zachodu, który sfinansowaliśmy ze swoich środków. Pasja kosztuje i trzeba być gotowym na wydatki. W tym roku chcemy zrobić brevet z obiadem to raz. Po drugie gościmy wszystkich kolarzy którzy oczywiście chcą do nas przyjechać u nas w domu z czego ogromnie się cieszymy bo w takim właśnie celu powstała enklawa ultrakolarstwa.
Na dziesięć dni przed startem dostajemy maile, telefony od osób które chcą do nas przyjechać. Chęci wracają bo jak piszą do mnie chłopaki z Białegostoku, Warszawy, Żor czy nawet Krakowa to się chce. Sami jesteśmy ciekawi jak to wyjdzie. To będzie długi weekend na całego i wyspani w poniedziałek do pracy na pewno nie pójdziemy. Podwijamy rękawy i do roboty.
Wczoraj zrobiliśmy z Kubą objazd trasy brevetowej. No nie całej tylko pierwszych 10 kilometrów tam i z powrotem. Mały cieszył się jak dziecko ja po cichu też. Będzie z niego ultrakolarz!!!!
Najnowsze komentarze