Ten tydzień to wielki powrót do treningów po tygodniowej chorobie. W poniedziałek wyjątkowo mi się nie chciało, ale to z uwagi na fakt, że jeszcze trochę choroba mnie trzymała i puścić nie chciała. Trening wyjątkowo zrobiłem środa, piątek i niedziele. Czuć było, że na rowerze nie siedziałem 1, 5 tygodnia, bo nogi były sztywne jak kołki. Bóle mięśniowe w trakcie pierwszego treningu dawały mi się we znaki a nie było łatwo, bo cały czas idę z rytmem treningowym i obciążenia są coraz to większe. Trenujemy szybkość zwiększając wytrzymałość na koniec treningów. Bardzo mocno gonimy czas, bo do pierwszego wyścigu zostało 7 tygodni i 5 dni. Najbardziej to martwi mnie waga! Walczę ile mogę, ale brak palenia (52 dni) spowodował, że „trochę urosłem”. To nie tak miało być, nie tędy droga.
Rozwiązuje się też kwestia roweru. Bo tak jak w tym roku na wszystkie trasy pojadę moim UNIBIKE FLASH tak w przyszłym roku trzeba będzie się przesiać na jakiś rower szosowy. I tak jak po głowie chodziła mi Merida a potem Jan Jansen to jak grom z jasnego nieba spadła na mnie wiadomość, że mój UNIBIKE wprowadza na rynek rowery szosowe. Widzę, że jeszcze nie ma informacji na oficjalnej stronie, ale wiemy, że będą to Neon, Argon i Athlon. Bardzo, ciekawy design daje dużo do myślenia. Cena najdroższe modelu to kwota 3,9 tys. zł więc na kolana nie powala. Na pewno przy wyborze wezmę te modele pod uwagę.
Na tapecie jest już wyprawa roku 2016r. Tym razem „lecimy” szlakiem rowerowym wzdłuż Odry i Nysy płynna granica – 670 km. Termin wyjazdu to 25.05.2016r. do 30.05.2016r. Pierwszy raz wyjazd będzie wyjazdem turystycznym i dodatkowo charytatywnym. Więcej informacji jak zawsze na www.kucharczak.com
Niestety stało się najgorsze. Pierwszy raz od prawie 3, 5 miesiąca opuściłem cały tygodniowy cykl treningowy. Nie da się ukryć, że to duża strata a tym bardziej, że do startu w Pomiechówku zostało 8tygodni i 6 dni! Z treningów wykluczyła mnie choroba. Ni to wirus ni to grypa, ale jak zawsze wszystko powiązało się z moimi zatokami i klops. Jak o samą pracę się nie martwię, bo nad wszystkim czuwam i mam kontrolę to brak treningów trochę mnie martwi. Będę miał do nadrobienia ten stracony tydzień, więc znając życie będę musiał z treningami trochę się cofnąć, aby znowu wejść w odpowiedni rytm, ale zobaczymy prorokiem nie jestem a o wszystkim zdecyduje Remek.
Mocno pracuje nad 4. Wyprawą Roku, która odbędzie się 25-30 maja 2016r. i przemierzać będziemy zachodnią część Polski a dokładnie przemierzmy szlak wzdłuż Odry i Nysy ze Świnoujścia do Liberca. To około 670 km, które w całości można pokonać ścieżką rowerową oczywiście po niemieckiej stronie granicy. Tak czy inaczej podobnie jak w zeszłym roku czeka nas wycieczka pociągiem do Świnoujścia i dalej już rowerami w stronę Czech. To może być fantastyczny wyjazd, na który wszystkich zapraszam. Wystarczy rower, namiot trochę grosza i chęci a my damy wam super towarzystwo i ekstra zabawę.
W pracy zawodowej same sukcesy tym bardziej, że wczoraj dowiedziałem się, że klient, dla którego przygotowuje projekt inwestycyjny jest cholernie zadowolony z powierzonych mi zadań. Co więcej od czerwca mamy ruszyć z kolejnym projektem, który podobnie jak ten pierwszy trochę potrwa, ale to już nie ma znaczenia. Gdyby to wszystko w ultrakolarstwie było takie proste jak w mojej pracy to dzisiaj byłbym najlepszym ultakolarzem. Mój psycholog z usług, którego korzystam zrobił mi test pomiaru osobowości cokolwiek to znaczy?!Podobno ludzie o moim typie charakteru są praktycznymi i zorganizowanymi tradycjonalistami. Często wysportowani. Nie interesują ich teorie czy kwestie abstrakcyjne, dopóki nie zobaczą ich praktycznego zastosowania. Posiadają sprecyzowaną wizję jak wszystko powinno wyglądać. Lojalni i pracowici. Lubią dowodzić. Wyjątkowo zdolni w organizacji i prowadzaniu działań. Dobrzy obywatele ceniący bezpieczeństwo i spokojne życie.
Ten tydzień pod względem treningowym nie różnił się niczym innym niż ten, który przepracowałem tydzień wcześniej. Cały czas pracujemy nad szybkością tak, aby test drogowy, który zrobimy z Remkiem za jakiś czas wyszedł dużo lepiej niż te dwa wcześniejsze. Remek podniósł o jedno oczko strefy treningowe i to tak naprawdę jedyna zmiana. Cały czas treningi odbywają się w domu, ale pogoda, która zawitała do Grodziska przynajmniej w ten weekend, aż prosiła o to, aby wyjść na zewnątrz. Niestety cały czas ostro przybieram na wadzę i tak jak jakiś czas temu miałem do tego spory dystans, tak teraz zaczynam się tym trochę martwić. Konsumuję wszystko, co znajdę na talerzu i ciężko wcisnąć hamulec.
Ten tydzień to trochę więcej obowiązków zawodowych aczkolwiek na treningi zawszę znajduję czas. Od pewnego czasu dorzucam do treningów rowerowych trochę przebieżki na bardzo krótkim 2-3 kilometrowym dystansie. Głównie rozciągnie i ćwiczenia ogólnorozwojowe, które po części też mają mi pomóc zatrzymać rosnącą wagę. Zresztą po treningach na zewnątrz czuję się dużo lepiej i ze snem nie mam problemów. Może uda mi się doprowadzić do takiego stanu, że gdzieś szybką 10tkę zaliczę, ale tylko czysto treningowo. Główne cele, które mam postawione to maratony rowerowe i tego się trzymam.
Nie palę już 38 dni i co najważniejsze w ogóle o tym nie myślę. Tak, więc mam kilka sposobów dla ludzi, którzy chcą rzucić palenie. Generalnie, jeden sposób, dzięki któremu zrozumiałem, że rzucenie planie jest banalnie proste. Nie jest potrzebny plaster nikotynowy, elektroniczny papieros, którego sam używałem przy wcześniejszych próbach pozbycia się nałogu albo leczenie farmakologiczne w postaci zażywanych tabletek. Tym jedynym sposobem na rzucenie palenia jest określenie sobie celu!!!
Tak moi drodzy to określenie celu spowoduje, że bez problemu poradzicie sobie nie tylko z rzuceniem palenia, ale z wieloma przeciwnościami losu. To określenie celu otworzy wasz pomysł na nowe pomysły, które będziecie chcieli realizować albo na ulepszenie projektów w trakcie, których realizacji właśnie jesteście. Określenie tych celów spowoduje, że przestaniecie myśleć o różnych rzeczach, które po pierwsze absorbują was czasowo jak i finansowo a w moim przypadku tak było z „fajkami”. Dla mnie, finansisty z wykształcenia rachunek ekonomiczny zawsze musi być prosty i przejrzysty. Jak już wiecie moim celem jest BBT, 1008 ale nie tylko? Po czasie ten blog stał się również moim celem a jeśli tak jak pisałem na samym początku ta historia pozwoli chociażby jednej osobie spełnić swoje najskrytsze marzenia to znaczyło, że warto było tę historię pisać.
Mam pomysł na kolejny, ale to już ostatni pomysł, który chciałbym wdrożyć po kucharczak.com i kucharczak.pl… Nie dyskutowałem o tym jeszcze z Piotrem z Mornela (www.mornel.com), chociaż miałem przyjemność z nim rozmawiać w dniu wczorajszym. Przyjaźnimy się od kilkunastu lat, ale też muszę go trochę oszczędzać. Daję sobie luty na przemyślenie i opracowanie strategii, ale myślę, że będzie to ciekawy projekt, który pomoże mi określić kolejne cele tym razem zawodowe. Na tym bardzo mi zależy, bo przecież finanse i bankowość to moja pierwsza pasja.
Ból w dole podkolanowym przeszkadza mi od dobrych dwóch miesięcy. Na początku myślałem, że to kontuzja, która ciągnie się za mną od ostatniego orlika gdzie śpiesząc się rozpocząłem mecz bez rozgrzewki i nagle trach strzyknęło coś w kolanie! Potem przyszła na szczęście przerwa a już wtedy wiedziałem, że przygodę z piłką po prostu kończę. W 100% postawiłem na rower, na ultrakolarstwo i tego będę się trzymał. Ten ból podkolanowy przypomina mi sytuację z przeszło dwóch lat, kiedy to wspólnie z Marcinem oraz Tomkiem (członkami Grodziskiej Grupy Rowerowej kucharczak.com) wybraliśmy się na jedną z naszych „sto pięćdziesiątek”. To był kierunek północny – Opalenica, Lwówek, Pszczew, chyba Zbąszyń i powrót przez Wolsztyn do Grodziska. Tam podobnie jak teraz ból w kolanie strasznie mi przeszkadzał i chodź na początku starałem się to ignorować poddałem się na 132 km we Wolsztynie i już dalszą drogę pokonałem w aucie prosto do szpitala. Okazało się, że było to naciągnięcie wiązadeł bocznych, chociaż do teraz nie chce mi się w to wierzyć. Tak czy inaczej była to dla mnie nauczka. Parę tygodni wcześniej zakupiłem sobie buty rowerowe wraz z blokami do wpinania w pedały i szperając po Internecie doczytałem, że pojawiający się ból to pierwszy sygnał źle ustawionego obuwia oraz wysokości siedzenia i kierownicy i to był prawda! Podobnie niestety było teraz i przez ostatnie tygodnie ból strasznie się nasilał tym bardziej, że obciążenia treningowe były dużo większe niż zawsze. W zeszłym tygodniu w weekend drobiazgowo pokombinowałem z ustawieniami i bólu już nie ma!!!!
Dzisiaj mija kolejny miesiąc a więc czas na podsumowanie i kolejne statystyki. Pierwszy raz w tym roku a raczej pierwszy raz od zawsze a może pierwszy raz w dziejach ludzkości złapałem gumę. Trenażer się przegrzał i trach… W styczniu pokonałem 253 kilometry głównie ćwicząc szybkość. Spaliłem 7726 kalorii. Łącznie przetrenowałem, 11: 56: 16 co rozbić można na 15 cykli treningowych. Średni rytm pedałowania to 90 obrotów korbą. Z uwagi na fakt, iż nie palę już 31 dni a co za tym idzie nie piję napojów wyskokowych ani kawy przez miesiąc przybrałem na wadzę około 3 kg. Zastanawiam się, co by się stało z moją wagą jakbym nie trenował? Dlatego też aby zredukować wagę dorzuciłem sobie trzy razy w tygodniu marszobiegi na odcinku 2,44 km. Tych statystyk nie będę opisywał w styczniu a szerzej przyjrzymy się im w lutym.
Co do samego tygodnia treningowego nie mam zastrzeżeń. Zgodnie z zaleceniami Remka powinienem wyciągnąć większą moc na poszczególnych interwałach, ale po prostu nie mogę. Myślę, że nie jest związane z brakiem sił aczkolwiek treningi interwałowe dają mi w kość tylko po prosty z odpowiednim przystosowaniem roweru do trenażera. Nad tym będę musiał jeszcze trochę popracować.
Najnowsze komentarze