Mam za sobą 12 tydzień treningowy i dopadło mnie nieuniknione – jesienno zimowa chandra. Generalnie mam tak, co roku i zdumiony byłem, że w tym roku mi odpuściło. Nie… nie… nic bardziej mylnego po prostu obraz się trochę zatarł i głowa trochę sfiksowała, bo na przełomie września i października podejmowałem decyzję o przygotowaniach do BBT i niesiony natłokiem entuzjazmu rozregulowałem trochę organizm. Dopadło mnie teraz i muszę sobie szybko z tym wszystkim poradzić, aby nie zaniedbywać za bardzo cotygodniowych treningów, które idą mi bardzo dobrze. Praca nad szybkością idzie bardzo dobrze i tak jak już wcześniej pisałem daje mi trochę w kość.
Jak co roku przygotowuje wyjazdy dla Grodziskiej Grupy Rowerowej kucharczak.com. Z uwagi na perturbacje związane z czasem oraz brak środków finansowych w budżecie na ten roku wyjazdy będą bardzo skromne. Co do dat wyjazdów to nie chciałbym się określać, ale na pewno będzie to pętla poznańska (3 dni) oraz wyjazd w okolice Pszczewskiego Parku Krajobrazowego. Szczegóły rozpisane zostaną na stronie www.kucharczak.com
Na 16 kwietnia 2016r. jestem już na liście startowej Brevet 200 – Pomiechówek. Tak naprawdę będzie to moje pierwsze przetarcie z wyścigami na długich dystansach. Nie martwię się tym za bardzo gdyż nie jest to odległość, która powala na kolana, ale z pokorą podchodzę jak zawsze do każdego dystansu i do każdej trasy.
Przyszły piękne czasu dla handballu w Polsce. Reprezentacja od dawna odgrywa znaczącą rolę na świecie i tak powinno być. Niesamowici są też kibice i gdy oglądam Mistrzostwa Europy i śpiewany polski hymn to ciarki przechodzą mi po skórze. Sama gra to już inna para kaloszy – akcje rozgrywane na światowym poziomie. Moja przygoda z piłką ręczną rozpoczęła się na przełomie, 2007/2008 gdy pierwsze raz pojechaliśmy na mecz Bundesligi gdzie Gladiatorzy z Magdeburga podejmowali TuS-N-Lubbecke. Bardzo chciałem zobaczyć w akcji trzech muszkieterów z Polski w Gladiatorach, czyli Grzegorza Tkaczyka, Bartka Jureckiego i Karola Bieleckiego i to mi się udało. Myślałem, że na ławce rezerwowych zobaczę „tańczącego” Bogdana Wentę, ale niestety …. Odszedł z drużyny dzień wcześniej!!! To niezapomniane wspomnienia, które zawsze utwierdzają mnie w przekonaniu, że marzenia się spełniają. Chciałem zobaczyć „muszkieterów” w akcji i się udało!
Wracając jednak do kolarstwa to cały czas walczymy z utrzymaniem odpowiedniej wagi ciała. Niestety od czasu, gdy pozbyłem się nikotyny „urywam drzwi od lodówki”. Treningi szybkościowe dobrze wpływają na moje samopoczucie. Powoli klarują się też starty i niestety po raz kolejny nie pojadę w Trzebnicy. To znaczy nie pojadę w Trzebnicy na Żądle Szerszenia, bo do Trzebnicy na pewno się udam. W magazynie Szosa napisali, że jest to Tour de… Kocie Góry. Ten „przesmaczny artykuł” i bardzo ciekawa, oddająca rzeczywistość relacja zdjęciowa powoduje, że muszę tam być przy innej okazji. Co w zamian? Mój cel na początek roku to start 12 kwietnia 2016r. na brevecie w Pomiechówku. Ja potrzebuje stałych trzech startów 200, 300 i 400 km w tym roku a więc ten pierwszy start wpisuje się w mój kalendarz. Podobno … na brevetach jest mniejsza „napinka” niż na wyścigach z cyklu, Supermaratony. Ja obecnie „napinki” nie potrzebuje tylko spokojne przygotowanie do sezonu tym bardziej, że czekają mnie jeszcze wyjazdy z Grodziską Grupą Rowerową kucharczak.com
Bardzo miło jest mi przedstawić wam Krystiana Kucharczaka. Chłopak z charakterem – wiadomo nazwisko zobowiązuje – i pewnie gdyby nie choroba – mózgowe porażenie dziecięce to pewnie wspólnie ze mną przemierzałby lokalne bezdroża. Co więcej może wspólnie przygotowywalibyśmy się do Bałtyk Bieszczady Tour 1008. Niestety tak nie jest a Krystian tak czy inaczej jest honorowym członkiem Grodziskiej Grupy Rowerowej kucharczak.com. Liczę bardzo na to, że jako mniej lub bardziej aktywni rowerzyści wesprzecie honorowego członka Grodziskiej Grupy Rowerowej poprzez przekazanie 1% podatku. Jak co roku otrzymane środki wykorzystane zostaną na organizację turnusu rehabilitacyjnego.
Pobawmy się trochę w cyfry: to już 11 tydzień treningowy, od 17 dni nie palę oraz radzę sobie bez płynów wyskokowych. Pożegnałem też kawę razem z „fajkami” także to też 17 dni. W minionym tygodniu przetrenowaliśmy 3 godziny, ale skupialiśmy się na szybkości. To dla mnie bardzo przyjemne treningi. Niestety, kiedy tylko pożegnałem „fajki” zaczynam przybierać na wadze. Może nie dużo ale 83,4 kg to nie jest odpowiednia waga. Nogi po treningach szybkościowych są trochę ciężkie, ale cały czas to powtarzam, że chciałbym być już poza domem. Trenażer jest fajny, ale jako uzupełnienie treningów a nie, jako trening optymalny. Aby pozbyć się wagi od przyszłego tygodnia wrócę do biegania, chociaż bieganie to dużo powiedziane. Bardziej są to marszobiegi, dzięki którym mogę się dobrze dotlenić. W Grodzisku Wlkp. jeszcze śnieg zalega i -5 stopni to na pewno pogoda nie dla mnie. Myślę jednak, że to dobry czas na planowanie, planowanie nowego sezonu rowerowego.
Wyszła nowa „Szosa” ta styczniowa. Mnóstwo ciekawych artykułów głównie na temat kolarstwa torowego. Jestem pasjonatem dobrego pióra i takie akurat w tym numerze znalazłem. Artykuł – „Przejechałem długą trasę” to jeden z najlepszych artykułów, jaki przeczytałem na temat rowerowe w ostatnich czasach. Tak sprawnie opisane kwestie maratonów rowerowych to poezja dla mojego umysły.
Nie palę już 10 dni i odbieram to w kategoriach wielkiego sukcesu. Nie piję też kawy, którą zamieniłem na herbatę z dzikiej róży z dodatkiem cytryny i mięty. Generalnie forma rośnie z dnia na dzień z tygodnia na tydzień i tak powinno być. Jestem po treningach wytrzymałościowych oraz szybkościowych, z czego się bardzo cieszę. Treningi szybkościowe nie wychodzą mi jeszcze tak jak, powinny ale muszę sobie z tym radzić. Niestety dwa razy zsunął mi rower z trenażera. Staram się do każdego z nich podchodzić z chłodną głową i nie podniecać się za bardzo, aby czegoś nie zepsuć.
Mam umowę z Remkiem, że o szczegółach treningów nie będę pisał (dość szczegółowo). Taką mamy umowę a u mnie słowo jest droższe od pieniędzy. Każdy trener ma swój warsztat, który szlifuje i udoskonala poprzez treningi, spotkania, czytając literaturę. To jest dobry układ i nie ma nic za darmo. Chcesz się czegoś dowiedzieć, skonsultować, doradzić – zapłać. Jak to kiedyś moja babcia mówiła „za dziękuję się chleba nie kupuje”. Na zdjęciu przedstawiam jeden z moich sobotnich treningów. Staram się utrzymywać równy rytm pedałowania niestety jednak puls trochę szaleje. Ale z tym sobie poradzimy zresztą inaczej te wszystkie wykresy wyglądają, kiedy treningi robię zaraz z rana, gdy jestem jeszcze wypoczęty a inaczej wieczorem po całym dniu pracy. Z czasem objętość treningów będziemy zwiększać, a ja tak naprawdę nie mogę się doczekać, kiedy wyjdę na dwór pośmigać po lokalnych bezdrożach.
Najnowsze komentarze