Moja dziewczynka
Moje nowe dziecko, moja dziewczynka jest już od tygodnia w domu. Przemoczona i przemarznięta podróżą : -) ale w domu. Do soboty dałem jej wolne a w niedzielę wziąłem ją na pierwszy trening. Kontrastu dodają różowe wypustki, bo to BLACK-LAMPRE FUCHSIA TEAM REPLICA!!! Zrobiłem nią 20 kółek na parkingu pod Placem Wolności aż w końcu pracująca tam kobieta zapytała – czy zdurniałem? Odpowiedziałem jej z dużą pewnością siebie – nie – to jest miłość od pierwszego wejrzenia!!!
W niedzielę poświęciłem jej więcej niż 20 kółek na parkingu pod Placem Wolności. Akurat przypadał mi 4 godzinny trening, więc wybrałem się właśnie „moją dziewczynką”. Mój poprzedni rower Unibike ostawiłem trochę na boczny tor i zostawiłem go tylko i wyłącznie na podróże rowerowe a do treningów długodystansowych będę przygotowywał się z moją Meridą.
Pytanie na śniadanie
Pytanie, dlaczego właśnie Merida Scultura 300? Nie znam się aż tak na rowerach, aby mocno w tym temacie wymyślać. Zresztą wyznaję zasadę, że ważniejsza jest mocna głowa niż sam rower. Tak naprawdę rower to tylko dodatek. Możliwości miałem dużo chociażby GUERCIOTTI ALERO znany w Polsce dzięki grupie CCC Polsat Polkowice, której zawodnicy ścigają się na rowerach właśnie tego producenta oraz inne modele innych marek. Trochę denerwowało mnie podejście sprzedających, którzy „mocno ciągnęli linę w swoją stronę” zachwalając, że ich modele są najlepsze i warto kupić akurat rower z ich sklepu. Typowa agresywna sprzedaż, która mi nie odpowiada. Inaczej było w sklepie Mróz Rowery ul. Półwiejska 28 w Poznaniu. Mateusz Mróz, bo to on jest właścicielem sklepu posiada ogromne doświadczenie. Startował w wielu grupach kolarskich (Mróz Supradyn Witaminy – 2001-2002, Amore Vitta – 2003-2005, CCC – 2006, CCC Polast Polkowice – 2007-2008, Mróz Action Uniqa – 2009, DHL-Author – 2010). To właśnie w tym sklepie nie było sprzedaży tylko doradztwo, czyli to, co lubię najbardziej. Nie było natarczywości, na siłę wciskania roweru tylko naprawdę fachowa pomoc. Myślę, że śmiało mogę wam polecić ten sklep, bo po pierwsze fajnie będzie się tam czuli, gdyż atmosfera jest naprawdę zabójcza, możecie zakupić naprawdę fajny rower nie tylko szosowy a dodatkowo dokonać szybkiego serwisu lub naprawy swojego jednośladu.
Z tym rowerem, z tą Meridą to było jak z moją Beatą. Gdy ten rower zauważyłem na ścianie zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia podobnie jak w Beacie, którą pierwszy raz ujrzałem na dworcu – Warszawa Centralna. Tutaj ze szczegółami będę jednak ostrożny, bo dzieciaki myślą, że poznaliśmy się w bibliotece – hehe
Pan Kazimierz…
Na „szosówce” od pierwszej jazdy czuję się dobrze, bo prędkości zaraz są inne i jednak inaczej człowiek posadowiony jest na siodełku. Może mam trochę kłopot z odpowiednim uchwytem kierownicy, ale ta odpowiednia pozycja przyjdzie z czasem. W tym tygodniu zrobiłem pierwszy trening szybkościowy. Interwały wychodzą mi dużo lepiej niż ciężkim turystycznym rowerem. Ten trening kilkugodzinny pokazała mi również gdzie mogłem być na pierwszym brevecie. Z obecną formą i przygotowaniem śmiało mogę liczyć na czas w granicach 7:45 – 8:15! Porównując to do tych 10 godzin to robi się spora różnica. Przetestować mi to przyjdzie na brevecie 300 w Miechowie, ale nie ukrywam, że korci mnie jeszcze 200 km na Kaszubach. Myślę, że przełom czerwca i lipca to również kolejna próba ataku na Ustronie Morskie – kolejna! Tak czy inaczej w sobotę ponowię atak na około 4-5 godzin i zobaczymy jak będę wyglądał z formą. Generalnie wszystko jest ok. nie palę już pół roku ale wagi za bardzo nie schodzę i to zaczyna robić się powód do zmartwień. Ile bym dał, aby ważyć tak 78 kg!!!
W międzyczasie odbył się brevet 1000. To jest niesamowita historia i niestety jeszcze poza moim zasięgiem, ale spokojnie i to rozłożę na czynniki pierwsze. Zwycięzca przejechał 1000 km w 48 godzin. Jak to ktoś napisał pod innym zdjęciem „zakon niebieskich”, czyli kolarzy z koszulkami 1008. Spokojnie i ta koszulka stanie się moją własnością. Jednak w tym brevecie gwiazdą był Pan Kazimierz, który zamknął brevet z czasem 69 godzin i 30 minut!!! Magia. Wielkie gratulacje.
Pokusiłbym się o dłużysz wywód na temat wyczynu Remka Siudzińskiego, ale to zostawię sobie na kolejny post.
Najnowsze komentarze